Szkoła Podstawowa nr 3 im. Adama Mickiewicza w Kraśniku

W oczekiwaniu na dzwonek

Naukę w Szkole Podstawowej nr 3 zakończyłem w roku 1971.  Byłem pierwszym rocznikiem, który uczył się w podstawówce osiem lat, moi starsi koledzy uczęszczali do szkoły  tylko lat siedem. Kierownikiem placówki był wtedy pan Zygmunt Sapalski. Nauczycielem, którego darzyłem największą sympatią, był pan Wiesław Drabent, nauczyciel matematyki i fizyki. Fizyka była moim ulubionym przedmiotem, chętnie się jej uczyłem i brałem udział w konkursach i olimpiadach przedmiotowych...

 

            Pomimo tego, że lubiłem chodzić do szkoły, czasami zdarzało mi się opuszczać lekcje. Bywały dni, że zostawałem w domu, bo musiałem pomóc rodzicom w pracach polowych. Pamiętam także czas, że do szkoły chodziło się w soboty, a dniem wolnym była tylko niedziela.

            Od czasu zakończenia przeze mnie nauki w szkole na Budzyniu, miejsce to bardzo się zmieniło. Ja uczyłem się w budynku parterowym, a zajęcia sportowe latem mieliśmy na placu szkolnym,  zimą zaś ćwiczyliśmy na korytarzu. Przerwy międzylekcyjne sygnalizowane były ręcznym dzwonkiem przez woźnego, dlatego z niecierpliwością oczekiwaliśmy tego dźwięku. Gdy byliśmy zbyt głośno, istniało ryzyko, że go nie usłyszymy i lekcja się przedłuży. Na przerwach chodziliśmy do pobliskiego sklepu lub biegaliśmy wokół szkoły.

 Zaskakujące dla obecnych uczniów może być to, że lekcje religii nie odbywały się w szkole, tylko prywatnych domach państwa Grządków i Mirzwów. Gdy wspominam wychowawców: pana Świcę, panią Sapalską i panią Drabent oraz moich szkolnych kolegów, znowu czuję się, jakbym miał kilkanaście lat.